Więcej na podobne tematy na nowym blogu W todze i bez togi.
*
Rzeczpospolita poruszyła powracający temat likwidacji przestępstwa zniesławienia.
Ciekawe, jak rozwinie się obecna inicjatywa, dotychczasowe próby usunięcia tego przestępstwa z kodeksu karnego, kończyły się niepowodzeniem. Trybunał Konstytucyjny, na którego orzeczenie bardzo liczono, uznał że przepisy dotyczące zniesławienia nie są niezgodne z Konstytucją, więc nowelizacja ustawy pozostaje tu jedyną drogą działania.
Czy postulaty są słuszne? Jak zawsze można podawać argumenty za i przeciw, ale zasadniczo trudno odmówić słuszności stwierdzeniu, że przestępstwo zniesławienia stanowi anachronizm i nie do końca przystaje do czasów, gdy wolność słowa urosła do rangi jednej z największych wartości. Bez wątpienia w sprawach, w których dochodzi do zniesławienia drogą ochrony naruszonych praw powinien być proces cywilny, a sankcja karna jest stanowczo zbyt surowa.
Oczywiście przywołana argumentacja, która odnosi się głównie do spraw z udziałem dziennikarzy nie wyczerpuje całego spectrum możliwych sytuacji. Sprawy o zniesławienie to nie tylko najgłośniejsze spory polityków z dziennikarzami. Są to także – coraz częstsze – sprawy osób prywatnych, w których łatwość pomawiania za pośrednictwem internetu zderza się z bezradnością ofiar takiego postępowania, które czasem przybiera wręcz rozmiary prześladowania. Tu na szczęście przepisy też zmieniają się, wprowadzono do polskiego prawa przestępstwo stalkingu, można mieć nadzieję, że stopniowe zmiany doprowadzą do sytuacji, w której będzie wyważona z jednej strony potrzeba ochrony wolności słowa, z drugiej obrony interesów osób, które nie są w stanie przeciwstawić się swoim prześladowcom.
W każdym razie, o ile zgadzam się w pełni, że przestępstwo zniesławienia stanowi relikt, który powinien jak najszybciej zostać usunięty z polskiego prawa – nie jest też tak, że nie odgrywa pewnej pozytywnej roli. Usunięcie art. 212 z kodeksu karnego jest – w dłuższej perspektywie – słuszne i konieczne, ale warto też pamiętać, że w pewnych przypadkach utrudni sytuację osób, które ochrony takiego przepisu potrzebowały.
Ale taki już urok prawa, że nawet najlepsze rozwiązania nie uwzględnią potrzeb wszystkich i nawet najwspanialsze przepisy w specyficznych sytuacjach prowadzą do rozwiązań niesprawiedliwych.